Immunoterapia skutecznie leczy alergię. Dlaczego Polacy się nie odczulają?
Dlaczego w Polsce odczula się tylko 150 tysięcy z 12 milionów alergików (czyli zaledwie jeden procent!)? Czego mogą się spodziewać alergicy na wiosnę 2016? Dlaczego uczuleni na pyłki traw i drzew powinni już myśleć o leczeniu? Jakie są dostępne dziś metody immunoterapii?
"Atak" pyłków w tym roku zaczął się dość wcześnie ze względu na słabą
zimę. Obecnie w szczytowym okresie pylenia jest olsza (olcha) - w
pogodne dni stężenie pyłku olszy jest bardzo wysokie. Z kolei leszczyna,
która zaczęła pylić w połowie lutego, kończy już pylenie, nawet w
pogodne dni w marcu będzie ono już niskie. W okolicach połowy marca
zacznie się pojawiać pyłek cisu, jesionu i topoli (będą pylić do ok.
maja). Potem przyjdzie czas na pyłki traw.
Z najnowszych szacunków wynika, że ok. 30 procent (ok. 12 milionów)
Polaków to alergicy, czyli osoby które reagują na alergeny objawami:
alergicznego nieżytu nosa lub astmy. Alergia to najczęstsza choroba
przewlekła ludzi młodych - w wieku do 40 lat. Ponieważ utrudnia ona
normalne funkcjonowanie, stanowi potężny i wciąż rosnący problem
społeczny.
– Widzimy to zarówno my, alergolodzy
zajmujący się pacjentami, jak również eksperci zdrowia publicznego. Z
dekady na dekadę wzrasta ilość osób, które manifestują ten problem:
„Jestem alergikiem, nie mogę przyjść do pracy, do szkoły, na zajęcia na
uczelni” – mówi dr Piotr Dąbrowiecki, alergolog, przewodniczący Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP.
Jeszcze bardziej przerażające są statystyki dotyczące leczenia: tylko
około 150 tysięcy, czyli zaledwie jeden procent z około 12 milionów
alergików w Polsce jest odczulanych! Tymczasem - zdaniem alergologów -
można by śmiało odczulać aż połowę z tej populacji 12 milionów alergików
w Polsce.
– Ja jako alergik protestuję! A jako
lekarz alergolog uważam, że jest to fatalna sytuacja. Mamy dostępną
immunoterapię, czyli doskonałą metodę terapeutyczną, a bardzo rzadko z
niej korzystamy – mówi dr Dąbrowiecki.
Dlaczego Polacy się nie odczulają?
Zdaniem dr Dąbrowieckiego jedną z najważniejszych przyczyn związanych z
nikłym wykorzystaniem tej metody leczenia w Polsce jest edukacja...
lekarzy. Większość lekarzy pierwszego kontaktu wciąż nie zrozumie, jak
bardzo immunoterapia jest ważna dla pacjentów i przez to nie kieruje ich
do specjalistów. Dlatego chorzy po prostu nie mają szans na
skorzystanie z odczulania.
– Z mojego doświadczenia wynika, że
największy odsetek pacjentów jest kierowanych do nas od tych lekarzy
pierwszego kontaktu, którzy sami są alergikami i którzy sami korzystają z
odczulania – mówi dr Dąbrowiecki.
Okazuje się, że ci lekarze, którzy na własnej skórze odczuli, jak bardzo
jest to efektywna metoda kierują pacjentów do alergologów, natomiast
ci, którzy nie mają tego problemu, uważają najczęściej, że sprawę
załatwiają doraźne leki antyhistaminowe. Tymczasem leki te, patrząc na
całe życie pacjenta – są ogromnie uciążliwe. Mówimy tu wszak o
dziesiątkach lat, w czasie których chory musi brać leki, powodujące
różnego rodzaju powikłania, znużenie, czasem otępienie.
Kolejną przeszkodą jest fakt, że często także pacjentom brakuje
cierpliwości by się odczulać. Immunoterapia trwa długo – trzy do pięciu
lat. W tym czasie wymaga pamiętania o regularnych wizytach u lekarza.
W Polsce najpopularniejszą i najczęściej proponowaną pacjentom metodą
odczulania jest immunoterapia podskórna, czyli w zastrzykach. Jest to
najstarsza wśród znanych metod immunoterapii, z którą wiążą się
niedogodności: przede wszystkim konieczność regularnych wizyt u
alergologa (we wstępnym etapie cotygodniowych, później comiesięcznych),
fakt że sam zastrzyk dla wielu osób jest czymś nieprzyjemnym oraz
znikome, ale jednak realne zagrożenie wstrząsem anafilaktycznym.
Przyjmowanie szczepionki podjęzykowej wymaga z kolei regularności i
pamiętania o codziennym podaniu leku. Dr Dąbrowiecki przyznaje jednak,
że postawę pacjentów, którzy nie chcą się odczulać trudno mu zrozumieć.
– Jestem w stanie zrozumieć chorego,
który nie chce się leczyć, bo ma objawy rzadko. Ale kiedy jest uczulony
jednocześnie na przykład na leszczynę, olchę, brzozę, trawy, żyto i
bylicę, czyli jego sezon uczuleniowy trwa praktycznie od lutego do
września, to nie rozumiem dlaczego chce nadal mieć uciążliwe objawy,
mimo, że jest metoda, która pomaga w 90 procentach przypadków – mówi
Dr Dąbrowiecki.
Znaczącą przeszkodą są też koszty leczenia. Szczepionki do immunoterapii
podjęzykowej nie są dziś w Polsce refundowane. Z kolei szczepionki do
immunoterapii iniekcyjnej są refundowane, warto jednak zaznaczyć, że
cena jaką płaci pacjent za szczepionkę waha się od trzech do niemal 240
zł.
– Mam nadzieję, że to się zmieni. Metoda
podjęzykowa jest doskonałą metodą terapii i grzechem jest, że pacjenci
niejednokrotnie nie korzystają z niej wyłącznie z przyczyn finansowych.
Ponieważ obie metody: iniekcyjna i podjęzykowa są równie skuteczne,
każdy pacjent powinien mieć pełny wybór – mówi dr Dąbrowiecki.
Bo jedną z przyczyn niepodejmowania leczenia bywa fakt, że pacjent
zwyczajnie nie akceptuje danej metody – w takiej sytuacji powinien móc
swobodnie wybrać inną.
– Jeżeli nie pasuje mu iniekcja, bo boi
się bólu, nie chce przyjeżdżać co miesiąc do gabinetu lekarza, albo na
etapie terapii wstępnej spotkania w gabinecie co tydzień są dla niego
nie do zaakceptowania, powinien móc skorzystać z kropli lub tabletek – mówi dr Dąbrowiecki.
Jak i kiedy rozpocząć leczenie alergii?
Pierwszym krokiem do podjęcia immunoterapii, jest obecność
objawów u pacjenta, wywołanych konkretnym alergenem i potwierdzenie tego
przez specjalistę w testach naskórkowych, czy też swoistych IgE. Kiedy
pacjent spełnia kryteria odczulania i zostanie zakwalifikowany odbywa
rozmowę z lekarzem, w czasie której wspólnie decydują, jaką metodę
immunoterapii powinien wybrać. Dziś dostępne są dwie metody
immunoterapii: podjęzykowa (tabletki lub krople) oraz immunoterapia
iniekcyjna.
– W zależności od tego,
jak pacjent się określi, która metoda mu pasuje, czy logistycznie jest w
stanie zaakceptować dany sposób terapii, alergolog i pacjent, wybierają
wspólnie metodę immunoterapii i dalej ją kontynuują – mówi dr Dąbrowiecki.
Okazuje się, że połowa pacjentów już w następnym sezonie od rozpoczęcia
leczenia przestaje mieć objawy. W kolejnym sezonie kolejna połowa
pacjentów jest bezobjawowa.
W alergii na trawy, czy na drzewa, immunoterapia swoista ma 90
procentową skuteczność, czyli tylko jedna z dziesięciu osób nie
skorzysta z tej metody.
– To jest szczyt szczytów, jeśli chodzi o metody terapeutyczne. Rzadko zdarza się tak skuteczna metoda terapii – przyznaje dr Dąbrowiecki. Podkreśla, że o alergii nie można myśleć, jak o przeziębieniu. –
Nie sprawdza się tu myślenie typu „antybiotyk ma zadziałać natychmiast,
a jak nie zadziała to znaczy, że jest nieskuteczny i trzeba zastosować
inny”. Immunoterapia to leczenie, które jest „uszyte na miarę”. Jest to
wysoce swoista terapia, która pomaga w określony sposób konkretnemu
pacjentowi.
W przypadku szczepionki w zastrzykach za najskuteczniejsze uważa się
leczenie całoroczne, szczepionką podjęzykową możemy leczyć się
okołoseozonowo, czyli: rozpocząć leczenie przed sezonem pylenia traw i
kontynuować przez okres trwania tego sezonu, a po przerwie zacząć
następny jej etap wraz z kolejną wiosną.
Żeby leczenie było skuteczne, czyli przyniosło trwały efekt,
immunoterapia musi być stosowana przez co najmniej trzy lata (trzy
sezony), ale znaczną poprawę odczuwa się już po pierwszym sezonie
leczenia.
Wiosna 2016 wcześniej - alergia będzie silniejsza
Każdy sezon pylenia jest inny. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak
bardzo intensywny będzie sezon 2016 roku. Jednak meteorolodzy już teraz
podają, że zima w tym roku będzie lekka, w związku z czym sezon pylenia
2016 będzie zdecydowanie gorszy dla alergików.
Kataru, kichania, swędzenia i łzawienia oczu, kaszlu, a nawet trudności z
oddychaniem, mogą się spodziewać uczuleni na pyłki drzew, chwastów oraz
traw. Te ostatnie są alergenem bardzo silnie oddziaływującym na
populację osób uczulonych w Polsce. Pyłki traw są szczególnie uciążliwe
za względu na długi okres pylenia. Ich najsilniejszy „atak” przypada
zazwyczaj na koniec maja i trwa do połowy lipca, ale całkowicie ustaje
dopiero we wrześniu. Jeśli ktoś cierpi jednocześnie na alergię na pyłki
drzew, które zaczynają pylić już w lutym, może to dla niego oznaczać
walkę z nieprzyjemnymi objawami przez osiem miesięcy roku!
Immunoterapia działa też prewencyjne
Decydując się na immunoterapię, pacjent hamuje proces dalszego uczulania
się jego organizmu. Jest kilka badań, które wskazują na to, że pacjenci
poddani immunoterapii nie uczulają się na dodatkowe alergeny, albo ten
proces jest wyjątkowo ograniczony. Czyli nie doczulają się już na
kolejne pyłki, czy alergeny całoroczne. Natomiast u osób, które biorą
jedynie leki objawowe, proces ten nie jest zahamowywany, czyli doczulają
się na cząstki białek, z którymi się najczęściej stykają: czy to
zwierzęta w domu, czy roztocza kurzu domowego. Okazuje się, że u kogoś,
kto pięć lat wcześniej był uczulony tylko na pyłek traw, nagle pojawia
się także uczulenie na roztocza - pacjent zaczyna więc mieć objawy i
latem i zimą.
O profilaktyce mówimy również w odniesieniu do alergicznego nieżytu nosa
i jego wpływu na astmę. Połowa chorych z alergicznym nieżytem nosa
rozwija astmę oskrzelową, czyli najcięższą chorobę alergiczną, która
może skończyć się nawet zgonem. Osoby, które decydują się na odczulanie,
zdecydowanie rzadziej rozwijają objawy astmy oskrzelowej. Co więcej – u
osób, które mają już objawy alergicznego nieżytu i astmy, choroby te
przebiegają często mniej burzliwie i wymagają stosowania mniejszej
ilości sterydów. Możliwość ograniczenia o połowę sterydów wziewnych to
ogromna korzyść dla pacjenta.
Terapia, którą organizm „pamięta”
Zaprojektowana indywidualnie immunoterapia powoduje, że po ukończeniu
trzy, czy pięcioletniego leczenia, pamięć immunologiczna organizmu
pacjenta może sięgać kilkunastu lat. Przez cały ten czas nie musi on już
stosować szczepionki ani leków, a nie ma objawów. Im dłużej odczulamy,
tym mocniejszy jest efekt uwolnienia się od objawów na wiele lat.
„Nareszcie odsapnąłem. Nareszcie nie musiałem brać leków, które
powodowały, że przysypiałem na stojąco. Nareszcie mogłem zdać sesję w
terminie, bo nie lało mi się z nosa i oczu, nie miałem wyłączonego
zmysłu smaku, słuchu” – takie opinie często zgłaszają pacjenci, którzy
zaczęli się odczulać. Znikają więc objawy, które są bardzo uciążliwe
szczególnie dla ludzi młodych. Mogą one np. zamienić wakacje - czas,
który powinien być wytchnieniem od nauki od pracy - w prawdziwy koszmar.
opublikowano: 2016-03-14